John Frusciante Fans From Poland
   
  John Frusciante Fans From Poland
  The Mars Volta w Polsce
 

The Mars Volta w Polsce!

Już po raz drugi zagra w naszym kraju TMV. Koncert odbędzie się 25 lipca w Warszawskiej Stodole. Bilety do kupieniahttp://www.shortcut.pl/ .



Będą promować swoją ostatnią płytę The Bedlam In Goliath która miała swoją premiere 28 stycznia 2008 roku. Gościnnie wystąpił zaprzyjaźniony z grupą Frusciante. Producentem jest Omar Rodriguez-Lopez, a całość dokonała się w Nowym Jorku.




LISTA UTWORÓW
1. Aberinkula
2. Metatron
3. Ilyena
4. Wax Simulacra
5. Goliath
6. Tourniquet Man
7. Cavalettas
8. Agadez
9. Askepios
10. Ouroboros
11. Soothsayer
12. Conjugal Burns
13. Candy And A Currant Bun

Omar R-L w wywiadzie dla Musikexpress

“John’s our secret weapon,” Rodriguez-Lopez says. “He’s always willing to allow me to utilize him in whatever way we want. On this record, he learned and memorized, down to the nuances and the odd way of picking, certain solos that I did, and turned them into parts. He would learn an entire solo in like 40 minutes and then double it, perfectly. That’s a sound you can’t get by just stereo-imaging a solo; it’s a different hand playing the guitar. So on the record, generally when you hear a guitar solo on the left, it’s me. On the right, the same exact solo is being played, but it’s John.”


"John jest naszą tajną bronią - mówi Rodriguez-Lopez. Zawsze pozwala mi, żebym wykorzystał go tak, jak chcę. Na tej płycie nauczył się i zapamiętał, co do najdrobniejszego niuansu i specyficznych sposobów kostkowania, niektóre grane przeze mnie solówki i rozłożył je na partie. Nauczenie się całego solo zajmowało mu gdzieś tak 40 minut, po czym perfekcyjnie je powtarzał. Takiego dźwięku nie można uzyskać po prostu stosując stereo-imaging; to inna ręka grająca na gitarze. Tak więc zasadniczo na płycie, gdy słyszycie solo gitarowe po lewej, to ja. Z prawej strony jest grane dokładnie to samo solo, ale gra je John"


tłumaczenie : gravity



Omar & Fru
 

MP3.com - Interview with Omar



Mars Volta: Bed, Bath & Bedlam
By Tim Surette
Conducted January 25, 2008, 04:40 PM


In part two of our interview with Omar Rodriguez-Lopez, the guitarist talks about the group's new album, creative outlets, and the digital age.

Wywiad z Omarem do ciągnięcia tutaj ...
http://www.mp3.com/features/stories/10757.html



..."What's your take on stuff like album leaks, bootlegged shows and just the digital age in general?



Oh, I absolutely love the digital age. I think the digital age is an incredible movement. I'm really excited that I could be a part of it. I come from the old school from before the Internet, buying records and putting them onto a cassette, you know. We come from a completely different mindset and to see an explosion of creativity and ideas is incredible. To me, a release isn't really a release unless it's on vinyl. So for me that's the true form. But I'm not a purist. I don't look down on digital releases and all that.

As far as leaks and everything like that, I think it's great. I don't care if people "steal" our music. You can't really steal our music because I'm making our music to be heard. If you can't afford to buy our music, by all means take it. It's more important that you listen to it than it is that we make money or that some corporation somewhere makes money off of it. There has to be a balance between business and just enjoyment.

The only thing that sucks is--I work really fucking hard on these records and spend a good portion of my life losing sleep over them and [it bugs me] to know that there are inferior versions that get out there, like on Frances. When Frances was getting ready to come out, they were playing it for interviewers and press people and somebody snuck into the room and recorded it on a little cassette tape from his pocket, and this is the version that leaked. And for how hard I worked to make it sound the way it does, to think that that's what people are listening to, it absolutely kills me. And it's something I have to let go of. So that's the only thing that bums me out.

But as far as people just downloading music and "stealing" music, it's not stealing. Take what you want. The people who are going to need the record, like you and me, the people who are going to want to hold the artwork and read the lyrics and look at every little liner note and understand what this thing is about, we're always going to exist, we're always going to be here. The people who don't need that stuff, it's music to them...it's just a number inside of their computer, they're always going to be that way.

So please, by all means, take our music and have it playing through your speakers and enjoy. We're not fascists. This isn't Nazism. We're not trying to convert everybody and say, "No. You should always enjoy music with the liner notes and with the lyrics and with the artwork because it's a part of it." You and I know that it's a part of it but that's our religion. We have our religion and they're going to practice something else over there and let them practice it. And if we can meet on one point, if we can agree on one thing, which is the music, then all the better, you know. Something positive is coming out of it. "...


Jakie jest twoje zdanie na temat wycieków albumów, bootlegów koncertowych i ery cyfrowej jako takiej?

 O, ja totalnie uwielbiam erę cyfrową. Uważam, że to coś niesamowitego. Jestem podekscytowany, że mogę w tym uczestniczyć. Ja jestem osobą wychowaną w innej tradycji, to stara szkoła przed Internetem, gdy kupowało się płyty i przegrywało je na kasety. To zupełnie inne nastawienie i bycie świadkiem eksplozji kreatywności i pomysłów jest niesamowite. Dla mnie wydanie płyty nie jest prawdziwe, dopóki nie ukaże się ona na winylu. Dla mnie to jest prawdziwa forma, ale nie jestem purystą, nie patrzę z góry na wydania cyfrowe i całą resztę.

Jeśli chodzi o przecieki i tego typu rzeczy, uważam, że to wspaniałe. Nie przejmuję się, że ludzie „kradną” naszą muzykę. Tak naprawdę nie można naszej muzyki ukraść, bo ja ją tworzę po to, żeby jej słuchano. Jeśli nie stać cię żeby ją kupić, jak najbardziej możesz ją sobie wziąć. Ważniejsze od tego, żebyśmy my czy jakaś korporacja zarobili na tej muzyce, jest to, żebyś ty jej słuchał. Musi istnieć równowaga pomiędzy biznesem i zwykłą radością słuchania.

Jedyne co jest niefajne to fakt, że ja naprawdę ciężko pracuję nad tymi płytami i spędzam sporą część życia przejmując się nimi i męczy mnie, że gdzieś tam istnieją niedoskonałe wersje, tak jak w przypadku Frances. Gdy ta płyta była przygotowywana do wydania, grano ją dziennikarzom i prasie, i ktoś wniósł do pokoju mały magnetofon i nagrał ją na tym małym magnetofonie kasetowym trzymanym w kieszeni, i to właśnie ta wersja wyciekła. I biorąc pod uwagę, jak ciężko pracowałem nad jej brzmieniem końcowym, świadomość, że właśnie tego ludzie słuchają jest naprawdę potworna. Ale muszę się z tym pogodzić. To właściwie jedyna rzecz, która mi przeszkadza.

Ale jeśli chodzi o ściąganie i „kradzież” muzyki, to nie jest kradzież. Bierzcie co chcecie. Ci, którzy będą chcieli mieć płytę, jak ty i ja, ci którzy będą chcieli poczuć w rękach okładkę, przeczytać teksty i przeczytać książeczkę od deski do deski, żeby zrozumieć, o czym jest płyta, tacy ludzie zawsze będą istnieć, my tu zawsze będziemy. Ci, którzy tego wszystkiego nie potrzebują, dla nich to muzyka...to po prostu numer w komputerze, i oni się nie zmienią.

Tak więc proszę bardzo, możecie brać naszą muzykę, puszczać na swoim sprzęcie i cieszyć się nią. Nie jesteśmy faszystami. To nie nazizm. Nie próbujemy nikogo nawrócić mówiąc “Nie. Musicie zawsze cieszyć się muzyką razem z książeczką, tekstami piosenek i okładką, bo to część doświadczenia." My wiemy, że tak właśnie jest, ale to nasza religia. My mamy swoją, a oni będą praktykować coś innego i nie ma co im przeszkadzać. A jeśli w jakimś punkcie uda nam się spotkać, jeśli zgodzimy się co do jednej rzeczy, którą jest muzyka, to tym lepiej. Rodzi się coś pozytywnego. "...

tłumaczenie gravity

 

Opracowanie: dlaFrusciante
John Frusciante, Flea & Omar Rodriguez GT Graphics, LA 16.10.2004





Po koncercie The Mars Volta, słów kilka...

 

A wiec co do TMV
Przybylam pod Stodole okolo godziny 18 i przycupnelam na trawie, mozna bylo uslyszec, ze TMV robi probe – zagrali Goliatha i Abernikule i zrobilo sie cicho. Od 19 wpuszczali ludzi wiec udalam sie do kolejki. Wtedy blysnelo i grzmotnelo i zaczal lac deszcz. Doskonale rozpoczecie koncertu Wszyscy przemoknieci w koncu znalezlismy sie w srodku. Szybko do szatni, rzut oka na ceny po ile sprzdaja koszulki TMV ( 70 zl ) i ruszylam na sale – stanelam w drugim rzedzie. Okolo 20 tlum zaczal sie niecierpliwic i mozna bylo uslyszec skandowanie: „Omar, Omar, Omar!!” Okolo 15 minut po dwudziestej swiatla zgasly, zabrzmial Morricone ( nowo poznany przeze mnie artysta ) i panowie weszli na scene – ludzie szaleli! Zaczelo sie mocno – Goliath. Ale publicznosc wiedzac, ze zespol nie lubi pogo wsrod zebranych, zachowyala sie kulturalnie. Goliath przeciagniety chyba do okolo 40 minut – cos niesamowitego! Myslalam, ze zaczynaja nowa piosenke, a tu nie! Nadal Goliath. Cedric kazal wyjsc panom fotografom z sali i w pelno widac bylo scene ( to bardzo mily gest z jego strony ) Mars Volta grala dwie godziny. Set byl skrocony, poniewaz Cedrick jest chory – koncert mial byc odwolany wlasnie z tego powodu ( cale szczescie nie byl ). Zagrali The Widow i Cygnus...Vismund Cygnus z drugiej plyty, Viscera Eyes z trzeciej, reszta repertuaru to plyta ostatnia – nic dziwnego, w koncu byla to trasa promocyjna wlasnie „The Bedlam in Goliath”.
Wystep umilaly swietne solowki Omara oraz przystojny pan od przeszkadzajek Nie mozna pominac takie dzikiego tanca Cedrika na scenie! Nie wiem, czy ktokolwiek bylby w stanie to powtorzyc!
Show swietne! Jezeli tylko kiedys jeszcze beda grali w Polsce – pojde na pewno. Na zywo brzmia jeszcze lepiej niz na plycie! Hell yeah!






A po koncercie pod Stodola mozna bylo spotkac przedstawicieli roznych nacji – Pewien osobnik z L.A. , ktory byl tez fanem Johna pomogl mi wykonac Going Inside i Anne – swietna sprawa Potem wyszedl do nas Isaiah "Ikey" Owens i dal kazdemu po autografie A wiec teraz na mojej scianie widnieje ich plakat ze slicznym autografem. Niestety Omar do nas nie wyszedl... Mimo tego, ze dlugo na niego czekalismy. Trudno...Moze nastepnym razem?


zredagowała: Ankara114
 
 
 
  Wizyt na stronie od stycznia 2008roku : 84736 odwiedzający (429356 wejścia) JFFFP  
 
John Frusciante Fans From Poland Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja